Futbol jakiego nie znacie. Niepopularności, introwertyczne ciekawostki i rzeczy, które moglibyście wiedzieć o piłce, ale nie wiecie czy chce Wam się o nie spytać. Czterech braci, cztery pióra, cztery wizje.
Wydawnictwo Kopalnia poprosiło ich o napisanie rozdziału o maluczkich na mistrzostwach świata, a Michał Okoński stwierdził, że czytają ich piłkarscy hipsterzy. Są z tego dumni.
Żaden powojenny mistrz Polski nie ma tak marnego dorobku w krajowym pucharze jak Warta Poznań. To aż zadziwiające, jak beznadziejne wyniki ''Zieloni'' osiągali w tych rozgrywkach. Tak jak w poprzedni wtorek, gdy odpadli w Elblągu, a czego skutkiem jest m.in. to, że zespołu nie trenuje już Czesław Jakołcewicz.
Siedemnaście. To liczba klubów, które zdobyły mistrzostwo Polski. Dziewięć z nich (Wisła Kraków, Górnik Zabrze, Ruch Chorzów, Legia Warszawa, Lech Poznań, Widzew Łódź, Śląsk Wrocław, Polonia Warszawa, ŁKS) zdobyło też Puchar Polski, kolejne trzy były w finale (Zagłębie Lubin, Stal Mielec, Polonia Bytom), a dwie w półfinale (Cracovia, Szombierki Bytom). Garbarnia Kraków, mistrz z 1931 roku, trzy razy była w ćwierćfinale, zaś w czasach gry Pogoni Lwów w Polsce, krajowy puchar na szczeblu centralnym został rozegrany zaledwie raz, w 1926 roku. Właśnie wtedy swój największy pucharowy sukces odniosła Warta Poznań. O ile grę w półfinale, po pokonaniu jednego rywala (i to w powtórzonym meczu), można nazwać sukcesem.
Po wojnie ''Zieloni'' dotarli do ćwierćfinału tylko raz, w 1970 roku. Słownie: jeden raz! A przecież do finału potrafiły przedrzeć się tacy maluczcy jak Czarni Żagań, Piast Gliwice, Raków Częstochowa czy Aluminium Konin.
Puhar P.Z.P.N. z nieoczekiwanem finalistą
Choć w okresie międzywojennym odbywały się rozgrywki pucharowe na szczeblu lokalnym to tylko raz zakończyły się one fazą finałową na szczeblu centralnym. Po zwycięstwie w regionie jesienią 1925 r., Warta przystąpiła do ćwierćfinału obok siedmiu innych drużyn. Los skojarzył ją z Toruńskim Klubem Sportowym. 29 czerwca 1926 r. torunianie wygrali 3:2. Ten wynik został jednak anulowany przez Polski Związek Piłki Nożnej i spotkanie zostało powtórzone miesiąc później. Z relacji ''Przeglądu Sportowego'' nie dowiadujemy się, jaki był powód apelacji Warty, mogło chodzić o udział najlepszych graczy w zgrupowaniu reprezentacji. W każdym razie, rewanż wyszedł ''Zielonym'' wybornie:
Powtórna rozgrywka o puhar P.Z.P.N. wobec unieważnienia naskutek protestu Warty gry poprzedniej, zakończyła się tym razem wspaniałym zwycięstwem poznaniaków w druzgocącym stosunku 7:0! TKS nie był ani o połowę tak groźnym przeciwnikiem, jakim okazał się w grze z Warszawianką oraz w pierwszym meczu z Wartą i uległ bezapelacyjnie mającej stałą przewagę drużynie poznańskiej.
Cztery gole (lub pięć, źródła podają różnie) zdobył dla poznaniaków doskonały snajper i reprezentant Polski, Wawrzyniec Staliński.
W półfinale ze Spartą Lwów zdecydowanym faworytem była Warta. Poznaniacy znów przegrali, znów się odwoływali, ale tym razem związek nie dał się przekonać.
Rozegrany tu [we Lwowie] mecz o puhar P.Z.P.N. pomiędzy Spartą i Wartą poznańską zakończył się nieoczekiwanem zwycięstwem gospodarzy. Sparta zajmuje ostatnie miejsce w tegorocznym mistrzostwie Lwowa. Przegrana Warty usprawiedliwiona jest brakiem Stalińskiego, Fliegera i Przybysza, wyznaczonych do reprezentacji polskiej, oraz Kosickiego. Prawdopodobnie Warta wniesie do P.Z.P.N. protest i zażąda powtórzenia meczu, co ma logiczne szanse powodzenia.
1/2 finału, 8 sierpnia 1926 (niedziela) Sparta Lwów - Warta Poznań 1:0 1:0 Kazimierz Murski
(fot. Kolekcja Klubów, Lwów i Wilno)
W finale pierwszej edycji Pucharu Polski (czy też puharu P.Z.P.N.) Sparta uległa minimalnie Wiśle Kraków.
Stal, czyli Warta II, czyli Warta I
W sezonie 1950/1951, na skutek fuzji z HCP, w pucharze wystąpiły dwa zespoły Warty (wtedy nazywanej Stalą). Pierwsza drużyna najpierw uporała się z Kolejarzem Bydgoszcz (2:0 po dogrywce), by sensacyjnie odpaść z Naprzodem Lipiny (też przemianowanym na Stal). Dalej zaszły nominalne rezerwy. Po wygranych w Prudniku i Tomaszowie Mazowieckim, były już w 1/8 finału. W nim lepszy okazał się Łódzki Klub Sportowy. Trofeum zdobył Ruch Chorzów, za co... został też mistrzem Polski zamiast zwycięzcy ligi, Wisły Kraków.
Warta była pierwszym klubem w Polsce, której druga drużyna zaszła w pucharze dalej od pierwszej. W jej ślady, co jakiś czas, szły potem inne zespoły, a największą furorę zrobiły tzw. rezerwy ROW Rybnik (finał w 1975 r.) i Ruchu Chorzów (finał w 1993 r.). Tzw., bo w dalszej części rozgrywek w pucharze występowali już gracze pierwszego zespołu.
1968/1969 runda wstępna Warta Poznań - Zawisza Bydgoszcz 1:0 1/16 finału - 3 listopada 1968 Warta Poznań - Legia Warszawa 1:5 (1:3) Gole dla Legii: Jan Pieszko (10., 25., 41.), Zawadzki (51., sam.), Lucjan Brychczy (75.)
Kibice klubu z Dolnej Wildy mogli w tamtym czasie obejrzeć finał Pucharu Polski na własne oczy, bo stadion im. Edmunda Szyca (wtedy 22 Lipca) był dwa razy areną decydującej gry. Dwa razy wygrała Legia. W 1966 r. pokonała Górnika Zabrze (2:1 po golu Bernarda Blauta w ostatniej minucie dogrywki), a siedem lat później, po bezbramkowym remisie, lepiej od Polonii Bytom strzelała rzuty karne.
O roku ów 1970!
Rok 1970 był najlepszym w historii polskiego futbolu klubowego. Górnik Zabrze zagrał w finale Pucharu Zdobywców Pucharów, a Legia Warszawa dotarła aż do półfinału Pucharu Mistrzów. Sezon 1969/70 świetnie wspominają też ''Zieloni'', którzy nie tylko wygrali trzecią ligę przed Lechem Poznań oraz gdańskimi Lechią i Polonią, ale też wdarli się do najlepszej ósemki Pucharu Polski. Na rozkładzie poznaniaków znalazły się kolejno: Polonia Warszawa (3:1), Zawisza Bydgoszcz (1:0 po dogrywce) i Star Starachowice (1:0). O grach ćwierćfinałowych z Zagłębiem Sosnowiec, piątym zespołem w kraju, opowiada książka Janusza Jelenia i Andrzeja Koniecznego ''Piłkarski Puchar Polski'':
Warta skapitulowała w 126 minucie, sumując jej dwa mecze rozegrane z Zagłębiem. W Poznaniu nie padła ani jedna bramka, co w dużym stopniu było zasługą bramkarza Warty Cieślaka. W Sosnowcu w 36 minucie nastąpiło rozstrzygnięcie. Kibice ze zdziwienia przecierali oczy, gdy sędzia zarządził jedenastkę dla gospodarzy – trudno było się zgodzić, że przewinienie Zawadzkiego popełnione na Gałeczce upoważniało do tak surowej kary. Andrzej Jarosik pewnie wykorzystał jedenastkę. I na tym się skończyło. W sumie mecz nieciekawy, kibice zawiedzeni opuszczali boisko.
runda wstępna - 15 października 1969 Polonia Warszawa - Warta Poznań 1:3 Bramka dla Polonii - Boguszewski (15.) 1/16 finału Warta Poznań - Zawisza Bydgoszcz 1:0, po dogr. 1/8 finału Warta Poznań - Star Starachowice 1:0 1/4 finału Warta Poznań - Zagłębie Sosnowiec 0:0 Zagłębie Sosnowiec - Warta Poznań 1:0 (1:0) 1:0 Andrzej Jarosik (35., rzut karny)
Klęski duże i jeszcze większe
Za dość udaną można uznać jeszcze tylko jedną pucharową przygodę Warty, w sezonie 1985/1986. Poznaniacy uporali się wtedy z Dębem Dębno Lubuskie (4:0), Zagłębiem Lubin (1:0), Odrą Opole (1:0) i Wisłą Kraków (2:0). W 1/8 finału, po dogrywce, lepszy okazał się Górnik Wałbrzych.
W tym miejscu trzeba też wspomnieć o dwóch derbowych pojedynkach Warty z poznańskimi klubami, które nie mają już sekcji piłkarskiej. W 1981 roku ''Zieloni'' pokonali Admirę Poznań (później jako Admira-Teletra), a dwa lata później - Grunwald.
I runda - 28 lipca 1985 Dąb Dębno Lubuskie - Warta Poznań 0:4 II runda - 14 sierpnia 1985 Warta Poznań - Zagłębie Lubin 1:0 III runda - 28 sierpnia 1985 Warta Poznań - Odra Opole 1:0 1/16 finału - 25 września 1985 Warta Poznań - Wisła Kraków 2:0 1/8 finału - 9 października 1985 Warta Poznań - Górnik Wałbrzych 1:2, po dogrywce
Większość pozostałych startów ''Zielonych'' w Pucharze Polski, najlepiej byłoby przemilczeć, ale klęski 1:5 ze Startem Radziejów (1987) czy Śląskiem Wrocław (1998) każą nazwać je po imieniu: to były kompromitacje.
Warta potrafiła odpaść z niżej notowanymi rywalami takimi jak: Ostrovia, Hetman Zamość, Stilon Gorzów, Raków Częstochowa czy OKS 1945 Olsztyn.
Skazana na pożarcie w meczu z I-ligowym Zagłębiem Lubin poznańska Warta sprawiła niespodziankę i awansowała do 1/8 finału Pucharu Polski. Najlepiej w zespole "zielonych" zagrali piłkarze wypożyczeni z Lecha. W 36. min. Sławomir Konkiewicz przepuścił toczącą się w stronę Arkadiusza Onyszki piłkę. Poznański bramkarz krzyknął ''moja!'', ale nie zdążył do niej dobiec. Piotr Najewski przejął piłkę i dośrodkował ją do wbiegającego w pole karne Jarosława Krzyżanowskiego, który spokojnie kopnął ją do siatki. W 53. min jedyną w drugiej połowie sytuację strzelecką miało Zagłębie. Po rzucie wolnym Radosława Kałużnego, Onyszko z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. Dopiero w 64. min dwójkową akcję z Przysiudą rozpoczął Sławomir Pawelec. Po ostatnim podaniu Pawelec znalazł się w sytuacji sam na sam z Dreszerem i pokonał go. ''Zieloni'' z zapałem coraz groźniej atakowali. Poznaniacy przycisnęli lubinian tak, że goście nie mogli chwilami wyjść z piłką z własnej połowy. W 84. min rzut rożny wykonywał Waldemar Przysiuda. Doskonale na polu karnym ustawił się Mirosław Iwan i strzałem głową po raz drugi pokonał Dreszera.
Fragment relacji Grzegorza Lisieckiego z Gazety Wyborczej Katowice: Ruch Chorzów wysoko pokonał w sobotę Wartę Poznań i awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski. Trzy bramki zdobył najskuteczniejszy strzelec "niebieskich" Mariusz Śrutwa. - Super Mario! - zachwycali się kibice.Śrutwa strzelił w tym sezonie już 20 bramek: 16 w lidze i 4 w pucharze. Obie drużyny sprawiły w poprzedniej rundzie spore niespodzianki: Warta pokonała Zagłębie Lubin, a Ruch wyeliminował mistrza Polski - Legię. Sukces poznańskiego zespołu był chyba przypadkowy. W Chorzowie Warta zagrała defensywnie i gdyby nie błędy obrońców, przegrałaby do zera. Przy stanie 2:0 Grzesik próbował zagrać do swojego bramkarza, ale uderzył piłkę zbyt lekko. Przejął ją Piskuła i w sytuacji sam na sam pokonał Lecha. Drugiego gola poznaniacy strzelili po błędzie Fornalaka, który zamiast wybić piłkę na róg, podał ją bramkarzowi i sędzia podyktował rzut wolny pośredni z 8 metrów. Piskuła krótko zagrał do Jakołcewicza, który strzelił pod poprzeczkę.
Fragment relacji z Gazety Wyborczej Poznań - ''Dziewięć sekund bez piłki''
Warta za rok może już w Pucharze Polski nie zagrać. W tegorocznej edycji Pucharu "Zieloni" grali bowiem jako zeszłoroczni drugoligowcy. Za rok będą już musieli przedzierać się do szczebla centralnego przez eliminacje okręgowe. Przez trzydzieści pierwszych sekund meczu poznaniacy rozgrywali sobie piłki. Stracili ją równo w 30 sekundzie. Dziewięć sekund potem padł jedyny gol w tym meczu - strzelił go Mariusz Kowalczyk. Jak się okazało potem, mecz był rozstrzygnięty, nim upłynęła jego pierwsza minuta. Dopiero po kwadransie Warta po raz pierwszy groźnie zaatakowała bramkę Stilonu. Tomasz Rybarczyk wrzucił piłkę z rzutu wolnego, skoczyło do niej aż kilku poznańskich piłkarzy. Strzał Marcina Adamskiego :) odbił jednak gorzowski bramkarz. Para gorzowskich napastników: Mariusz Osiecki - Maciej Malinowski co jakiś czas nękała poznańskiego bramkarza Zbigniewa Kordusa. Pięć minut po przerwie z rzutu wolnego silnie strzelił Czesław Jakołcewicz - bramkarz popisał się wspaniałą robinsonadą. Nieliczni widzowie gawędzili z sobą, tylko kątem oka oglądali niemrawy mecz. W ostatnim kwadransie spotkanie się ożywiło, do przodu ruszyła Warta. Najpierw jednak Adamski po centrze Rybarczyka zamiast strzelać... interweniował niczym gorzowski obrońca, wybijając piłkę na róg. Potem dwa razy niecelnie strzelał Arkadiusz Miklosik, wreszcie Maciej Żurawski i Tomasz Rybarczyk nieczysto trafili w piłkę w ostatniej minucie meczu.
Fragment relacji z Gazety Wyborczej Poznań - Jeszcze tylko cztery W środę odpadła Warta Poznań po żenującym meczu ze Śląskiem Wrocław. To, co wyprawiali warciarze, przechodziło ludzkie pojęcie. Gra "Zielonych" przypominała podwórkową kopaninę małych dzieci - ataki bez ładu i składu, obrona kompletnie się z sobą nie rozumiejąca. Wrocławianie co chwila wybiegali zza jej pleców na czyste pozycje, atakowali niekiedy nawet trzech na jednego. Wszystko to przypominało starcie grupki chłopców, którzy się przypadkowo zebrali, z zawodowymi piłkarzami. Fakt, że Warta gra w III lidze, a Śląsk - w II, nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla poznaniaków. Jeszcze dwa miesiące temu obydwa zespoły grały z sobą w II lidze, a piłkarze z Poznania zwyciężyli nawet 3:1. Ma rację trener Leszek Partyński, który po meczu ze Śląskiem powiedział, że gros jego piłkarzy nie nadaje się nawet do IV ligi.
Sporo strachu najadła się ekipa z Radomska przed meczem. 60 km przed Poznaniem popsuł się autokar i na stadion drużyna przyjechała tuż przed meczem. Pierwsza połowa należała do gospodarzy, którzy w 22 min po strzale głową Marcina Godlewskiego uzyskali prowadzenie. Oba gole padły niemal w identyczny sposób, po dośrodkowaniach w pole karne. Najpierw zacentrował Włoch, a kierunek lotu piłki głową zmienił Konrad Horawa, a przy drugiej bramce akcję Horawy sfinalizował - także głową - Tomasz Knap.
Faworytem meczu była III-ligowa Warta, która po pierwsze występuje o klasę rozgrywkową wyżej niż częstochowianie, a po drugie grała u siebie. Tymczasem Raków wygrał wyraźnie. Pierwszy gol padł w 35. minucie. Tomasz Czok ku zaskoczeniu wszystkich zdecydował się na strzał z woleja z ok. 30 metrów. - Najbardziej zaskoczony był bramkarz gospodarzy - opowiada trener Samodurow. - Bo, jak to się mówi po piłkarsku, piłka wpadła mu "za kołnierz". Ten gol trochę ustawił mecz.
2008/2009 I runda - 27 sierpnia 2008 Huragan Morąg - Warta Poznań 1:2, po dogrywce Bramki: 0:1 Klatt (3.), 1:1 T. Włodarczyk (86.), 1:2 Mania (109.) Warta: Berczyński - Cudny, Ragaman, Otuszewski, Marcinkiewicz, Ngamayama, Wojciechowski, Sikora, Piskuła (80. Ignasiński), Wan (119. Jankowski), Klatt (57. Mania); żółte kartki: Wojciechowski, Ragaman, Cudny, Marcinkiewicz, Wan
To historia piękna i tragiczna zarazem. Po raz pierwszy usłyszałem ją dwa lata temu. Teraz wróciła do mnie za sprawą piątkowej " Godziny prawdy " prowadzonej w
Półwiecze stuknęło wczoraj Mirosławowi Trzeciakowi (ur. 11.04.1968), a mnie naszła taka refleksja, że dość niesprawiedliwie obchodzi się z nim najnowsza histor
W okolicy świąt udało mi się nadrobić trochę braków książkowo-filmowych. Jedną z przeczytanych pozycji był wydany już cztery lata temu " Przekręt. Futbol i zorg